poniedziałek, 9 listopada 2015

stara fabryka z nową duszą

Podczas pobytu na Dutch Design Week w Eindhoven trafiłam do miejsca, które porwało mnie całkowicie! Aby do niego wejść należy wpierw wspiąć się po wysokich, metalowych schodach...







































...następnie przedostać się przez wielkie metalowe drzwi.








































I jesteśmy w Radio Royal! Restauracji, która powstała w starej pofabrycznej przestrzeni na obrzeżach Eindhoven. Ok prawdopodobnie nie każdego to miejsce tak zachwyci jak mnie, ale wierzcie mi w tym chaosie jest metoda! Wydaje mi się, że Holendrzy muszą mieć jakieś tajemne moce, które sprawiają że potrafią tworzyć takie miejsca. Tak, u nas też są knajpy w industrialnym klimacie. Problem tylko w tym, że są stylizowane a to naprawdę jest industrialne! I do tego wyposażone w meble pozbierane po okolicznych szkołach, wystawkach i wymieszane z nowymi, znanymi nam ze sklepów modelami. Nic tu nie jest napuszone, ani nie krzyczy do nas swoją wysoką ceną.

















































































Wnętrze zachwyca już od samych drzwi. Wysokie, doświetlone, z moją ulubioną szachownicową posadzką. Gdzieniegdzie wymieszana z betonową i szklaną podłogą. Właściciele pozostawili wiele elementów z oryginalnego wnętrza. Stare, metalowe, obdrapane poręczę oraz równie obdrapane ściany. Ogromne maszyny nieznanego mi użytku oraz przepierzenia, które są prawdopodobnie pozostałością po ściankach działowych. Z sufitu zwisają najróżniejsze lampy i wentylatory. 

We wnętrzu znajdują się też rzeczy, które na pierwszy rzut oka wydają się nie pasować do wnętrza, ale w jakiś tajemniczy sposób uzupełniają je i nadają mu przytulności oraz tzw. efektu zaskoczenia. I tak na środku restauracji możemy pohuśtać się na huśtawce, albo usiąść na leżance.
































Ułożenie stołów zmienia się w zależności od ilości gości i pory dnia. Lokal serwuje tylko dwa posiłki, na które trzeba się zapisywać z wyprzedzeniem. Po pierwsze dlatego, że restauracja cieszy się dużym zainteresowaniem, a po drugie dlatego że kuchnia wydaje tylko tyle posiłków ile ma gości dzięki czemu nie gotują więcej jedzenie niż potrzeba. 


































































Gdyby ktoś pytał to jedzenie mają przepyszne! Więc jeśli wybieracie się wkrótce do Eindhoven koniecznie odwiedźcie to miejsce i dajcie znać czy was również tak oczarowało
http://www.radioroyaal.be




środa, 4 listopada 2015

dutch design week 2015

Dutch Design Week to jedno z najciekawszych wydarzeń w jakim miałam przyjemność brać udział. Prezentowane tam wystawy i wykłady nie mówią nigdy o oczywistościach, ale o procesach projektowych, o ideach i o przyszłości. Nie takiej jak w filmie "Podróż do przyszłości" ale tej realnej, związanej z rozwojem społecznym, globalizacją i kryzysem światowym. DDW nie prezentuje trendów na najbliższy rok. Nawet o nich nie wspomina bo nie to jest tu ważne. jednak wystarczy przejść się po wystawach, zwłaszcza prezentujących prace studentów tamtejszej akademii, aby znaleźć wspólne mianowniki, które potem odnajdziemy na łamach magazynów o projektowaniu. To ich projekty i rozwiązania będą omawiane na łamach wszystkich gazet, a stylistyka podpatrywana na całym świecie. 
W tym poście postaram się przedstawić wam kilka trendów, które udało mi się podpatrzeć podczas tegorocznej edycji DDW. Więc do dzieł.


1. Eteryczność.






















































































Wiele pokazywanych projektów było wykonanych z delikatnych materiałów utrzymanych w naturalnej kolorystyce. Głownie odcieniach bieli i pasteli. Tkaniny inspirowane roślinnością, delikatne jak mgiełka. Podobną tendencje można było zobaczyć przy wielu projektach ceramicznych oraz w biżuterii. Widać też wyraźną korelacje pomiędzy materiałami, które przenikają się i uzupełniają.  


2. Roślinność / Natura.


























































Natura wchodzi do wnętrz z impetem. Nie tylko w popularnych już paprotkach czy podwieszane na kratkach do sufitu (choć i takich wnętrz tu nie brakuje). Natura jest wszędzie. Od biżuterii po instalacje aż po całe wnętrza. 


























































Przybiera też formę laboratorium oraz kosmicznych instalacji rodem z filmów science fiction.






























3. Ludzki wymiar.

To dość trudny trend z pogranicza sztuki i nauki. To cienka granica w która wyraźnie przewijała się we wszystkich wystawach - design-sztuka-nauka.
Bardzo dobrze ten trend reprezentuje biżuteria zaprojektowana przez jedną ze studentek tamtejszej akademii. Wyraźnie dostrzegamy tu inspiracje ludzkim ciałem i organami wewnętrznymi. Kolor przypominający skórę oraz tkanki miękkie przejdzie również do wnętrz...































4. "Majtkowy róż"

Zapowiedzią tego trendu była już powyższa biżuteria. Ludzki wymiar, laboratorium, druk tkanek za pomocą techniki 3D przenosi nas odrealniony świat z pogranicza science fiction i horroru. I nagle przechodzimy kawałek dalej a tu..... popowe zastosowanie koloru różowego chyba w jego najgorszym możliwym odcieniu. Majtkowy róż kojarzący się z amerykańskimi wnętrzami lat 60 oraz kiczem lat 80 powracam. Osobiście nie wróże temu stylowi popularności, ale nie można go pominąć. Tym bardziej, że kolor ten świetnie komponuje się z wciąż modną miedzią oraz kolorem chabrowym, który coraz częściej spotykamy we wnętrzach.































































































Przedstawiłam wam tylko 4 nurty ponieważ znajdą one największe odwzorowanie w nadchodzącym  roku we wnętrzach. Festiwal prezentował oczywiście o wiele więcej wartości i nurtów, o których można by zapewne napisać referat. Główny wniosek jaki przywiozłam z festiwalu to zatarcie się granicy między sztuką a projektowaniem. Większość prezentowanych projektów mogłaby równie dobrze znaleźć się w galerii sztuki jak i na festiwalu designu. Drugi nurt to coraz silniejsze połączenie sztuki z nauką w dość niepokojącym wymiarze. Świetne materiały i artykuły dotyczące festiwalu i najciekawszych projektów znajdziecie na portalu dezeen, który szczerze polecam.
Jedno jest pewne, Eindhoven to miejsce z którego wyjeżdża się z głową pełną inspiracji i pomysłów!

niedziela, 1 listopada 2015

szarości, błękity, brudne biele i róże czyli pajęcze kolory nadmorskiej zimy

Może to dlatego, że mieszkam nad morzem ale zima zawsze kojarzy mi się z odcieniami szarości i wyblakłych pasteli. Kolorów spowitych mgłą. Moja koleżanka nazywa je kolorami pajęczymi...























źródło: pinterest

Idealnie odnajdują się we wnętrzach zimową porą. Ciepłe koce, lniane zasłony, płócienne obrusy i szklane dodatki przepuszczające chłodne dzienne światło. 






















Za pewne wielu z was uważa, że na przekór  pogodzie w tym okresie powinniśmy nadawać wnętrzom koloru i radości. Może i tak, ale dla mnie to czasu spacerów z psem po pustej plaży. Zbierania powyrzucanych i obmytych przez morze kawałków szkła, małych drewienek i muszelek. Mroźne powietrze na policzkach, szum wody i skrzeczące mewy. Wszystko wydaje się wówczas rozbielone i odrealnione. I właśnie te wrażenia i kolory z chęcią przenoszę do wnętrz. 





























źródło: pinterest

Do takich wnętrz pasują również moje ulubione succulenty. Zwłaszcza te z rozbielonymi liśćmi i sinawą poświatą. Umieszczamy je w prostych ceramicznych doniczkach lub w szklanych aranżacjach. 






















Na ścianach możemy zawiesić bardzo modne w nadchodzącym sezonie anatomiczne przedstawienia ze świata zwierząt i roślin. Grafiki umieszczamy w prostych ramach lub antyramach. Możecie pokusić się o wycięcie stron ze starego atlasu zwierząt lub encyklopedii Larousse'a. Ja swoje znalazłam w starych, zapomnianych książkach ogrodniczych moich rodziców. 






















O innych trendach nadchodzącego sezonu, które udało mi się podpatrzeć na Dutch Design Weeke w Eindhoven już wkrótce. Tak więc #staytuned!